Sylwia, mama czwórki dzieci cierpi na rzadką chorobę - zespół Arnolda Chiariego i jamistość rdzenia. Choroba ma podłoże genetyczne i objawia się nieustannym bólem. Stan Sylwii pogarsza się z każdym dniem. Jedyną nadzieją jest operacja w Instytucie Chiari & Siringomiella & Escoliosis w Barcelonie. Tylko tam podejmują się tego rodzaju zabiegów.

Sylwia ma 35 lat i jest mamą czworga dzieci. Do niedawna wiodła beztroskie i spokojne życie. Pół roku temu zaczęła cierpieć na bezsenność i bardzo silne bóle głowy. Początkowo Sylwia myślała, że to przemęczenie. W końcu nie może narzekać na brak zajęć. Dom, praca, dzieci szczelnie wypełniają każdy dzień.
Po jakimś czasie Sylwia pojawiło się osłabienie i drętwienie rąk. Do tego doszedł piekący ból karku i kręgosłupa. Ból stał się nieznośny i prawie nigdy nie ustępował. Nie mogła spać. W końcu Sylwia trafiła do lekarza.

- Lekarz rodzinny  skierował mnie do neurologa. Neurolog  po przeanalizowaniu moich dolegliwości dał mi skierowanie na rezonans magnetyczny głowy. - opowiada Sylwia

Diagnoza była na początku niezrozumiała. Choroba rzadka - zespół Arnolda Chiariego i jamistość rdzenia. Nikt o tym nie słyszał. Okazuje się, że w Polsce jest trochę osób z tą samą chorobą. Zespół Arnolda Chiariego polega na przemieszczeniu części tyłomózgowia do górnego odcinka kanału kręgowego znajdującego się w kręgosłupie. Malformacja często występuje wraz z innymi zaburzeniami rozwojowymi, np. przepukliną oponowo-rdzeniową. W rezultacie osoba cierpiąca na tę chorobę może mieć poważne zaburzenia równowagi, niewyraźną mowę, problemy z koordynacją ruchów, oczopląs, zaburzenia widzenia, zawroty głowy, kłopoty z oddychaniem, przełykaniem. W rezultacie choroba zakończyć się może trwałym kalectwem.

Sylwia ma szansę na zatrzymanie choroby i częściowy powrót sprawności. W Instytucie Chiari & Siringomiella & Escoliosis w Barcelonie lekarze wykonali z sukcesem już wiele takich operacji.

Sylwia nie jest w stanie samodzielnie opłacić kosztów operacji, a nie są one refundowane przez NFZ.

- W tej chorobie każdy dzień ma znaczenie. Im wcześniej trafię do kliniki w Barcelonie, tym większe szanse na uratowanie pogarszającego się cały czas zdrowia. Nie mam siły a codzienne czynności stają się coraz trudniejsze do wykonania. A przecież mam tyle obowiązków. Moje dzieci - Weronika, Zuzia, Fabian i Filipek bardzo mnie potrzebują. Są jeszcze małe - mówi Sylwia ze łzami w oczach

W imieniu Sylwii błagamy o pomoc!

Ratujemy wspólnie Sylwię, wspaniałą mamę czworga dzieci.

Caritas Diecezji Płockiej

Zbiórka została zakończona!
Dziękujemy wszystkim za pomoc!

55 514,00 zł uzbierana kwota

71 liczba ratujących

Pomagaj dalej